Rozpoczęła się batalia o zastąpienie prawa brytyjskiego w Europie
Wiele ważnych decyzji podejmowanych w kancelariach prawnych i firmach zależy od tego, czy w wyniku Brexitu jurysdykcja brytyjska straci na znaczeniu w Europie i, jeżeli tak, to jaki system prawny ją zastąpi. Sądy stanu Nowy Jork i sądy francuskie są już w gotowości, ale brane są pod uwagę również inne opcje, w tym na przykład przyjęcie europejskiego rozporządzenia w sprawie zobowiązań umownych.
Niezależnie od tego, jaki będzie wynik negocjacji w sprawie przyszłych relacji pomiędzy Unią Europejską a Wielką Brytanią, wielu uczestników rynku z góry zakłada, że prawo angielskie nie będzie już tak często wybierane jako prawo właściwe dla umów dotyczących między innymi transakcji finansowych, zawieranych przez instytucje i wielkie korporacje podlegające jurysdykcji różnych państw członkowskich Unii Europejskiej. Opinia taka wydaje się uzasadniona zarówno ze względów technicznych, jak i politycznych.
Jednak ewentualny schyłek popularności prawa angielskiego stanie się odczuwalny dopiero wówczas, gdy inne prawodawstwo utoruje sobie drogę.
Wzlot i upadek panowania brytyjskiego imperium prawniczego?
Przewidywane wystąpienie Wielkiej Brytanii ze wspólnego rynku spowoduje, że po zakończeniu okresu przejściowego wyroki wydawane przez brytyjskie sądy nie będą podlegały tak zwanemu rozporządzeniu Bruksela, które zapewniłoby ich uznawanie i stosowanie we wszystkich 27 państwach członkowskich. W związku z tym, przy określaniu sądów właściwych do rozstrzygania sporów, strony w zawieranych umowach nie będą już tak chętnie wybierały sądów brytyjskich, co jednocześnie będzie się wiązało z zakwestionowaniem słuszności wyboru prawa angielskiego jako prawa właściwego dla zobowiązań umownych, jeśli to nie sądy tej samej jurysdykcji miałyby rozstrzygać spory między stronami.
Do tego dochodzą inne utrudnienia, które będzie pociągać za sobą utrata przez prawo angielskie statusu prawodawstwa jednego z państw członkowskich Unii Europejskiej, w szczególności z punktu widzenia regulacji rynku finansowego.
Najpierw wziąć Manhattan, potem Berlin wziąć
Prawo stanu Nowy Jork też nie jest prawem państwa członkowskiego Unii Europejskiej, a więc z tego punktu widzenia będzie traktowane na równi z prawem angielskim. Obydwa prawodawstwa wywodzą się z common law i są też często wykorzystywane w międzynarodowym obrocie finansowym. Jednak prawo i sądy Nowego Jorku mają pewną przewagę – ich globalny zasięg. Ponieważ królują już niepodzielnie w wielkich transakcjach finansowych w obu Amerykach, rozszerzenie ich hegemonii również na Europę przyczyniłoby się do powstania korzystnej synergii dla globalnych korporacji, ponieważ znaczna większość transakcji zawieranych przez te podmioty podlegałaby tylko jednemu prawu i jednej jurysdykcji.
Nie należy również zapominać o tym, że amerykańskie kancelarie prawnicze już sobie wypracowały mocną pozycję w londyńskim City, a przeniesienie ich nowojorskich prawników z Londynu na kontynent nie będzie stanowiło problemu.
Przed dwudziestu laty Loan Market Association (LMA) zaczęła tworzyć najbardziej skuteczne narzędzie propagowania prawa angielskiego, czyli model umowy kredytu konsorcjalnego. Tymczasem niecały rok temu organizacja LSTA, amerykański odpowiednik LMA, przygotowała i rozpowszechniła po raz pierwszy model umowy kredytowej, sporządzonej zgodnie z prawem stanu Nowy Jork. Może to przypadek, ale faktem jest, że pierwszy krok został właśnie zrobiony.
A może zwycięzca z Europy?
Być może, mimo wszystko, zwycięży prawo krajowe jednego z państw członkowskich Unii Europejskiej i jedna z europejskich stolic? Jest jedno państwo i jedno miasto, które wydają się być zdeterminowane, by stoczyć taką bitwę. Już podjęły one zdecydowane kroki, żeby przyciągnąć do siebie firmy, które będą się wyprowadzać z City, a także udało im się uzyskać przeniesienie siedziby Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego z Londynu do Paryża, gdzie, nawiasem mówiąc, już znajduje się siedziba Europejskiego Urzędu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych. Obserwujemy też wysiłki czynione przez Francję w celu udoskonalenia swojego prawodawstwa. Wprowadzając w 2016 roku ambitną reformę Kodeksu Cywilnego, a następnie wdrażając niedawno korektę tejże reformy, Francja wyraźnie stara się podnieść atrakcyjność swojego prawa na forum międzynarodowym.
Inne jurysdykcje europejskie, aczkolwiek nieliczne, mogą podjąć rękawicę. ISDA opublikowała wersje swoich dokumentów sporządzonych zgodnie z prawem francuskim i irlandzkim, które teraz stoją na równi z dokumentami podlegającymi prawu angielskiemu i nowojorskiemu.
W stronę europejskiego rozporządzenia w sprawie zobowiązań umownych
Żaden z wcześniej omówionych kandydatów nie jest doskonały, a powrót do rozproszenia pomiędzy różnymi jurysdykcjami też trudno uznać za najbardziej efektywne rozwiązanie. Istnieje jednak alternatywa, która może wyrównać braki pretendentów stojących w kolejce i okazać się jednakowo korzystna dla ogółu europejskich prawników. Taką alternatywą byłaby znacząca harmonizacja prawa zobowiązań umownych w Unii Europejskiej, przeprowadzona przynajmniej na poziomie profesjonalnych stosunków umownych.
Prace w tym kierunku zostały już właściwie wykonane w projekcie Draft Common Frame of Reference z 2009 roku, opracowanym przez Grupę Badawczą ds. Europejskiego Kodeksu Cywilnego. Jest to praca naukowa przygotowana pod auspicjami Komisji, zawierająca właściwy kodeks, obejmujący zarówno część ogólną, jak i przepisy regulujące umowy szczególne.
Wydaje się, że francuscy eksperci ubolewają nad tym, jak niewielkie znaczenie miało prawo francuskie przy tworzeniu projektu DCFR, jednak Francja może teraz z powodzeniem wesprzeć ten projekt i odcisnąć na nim piętno swojego świeżo zreformowanego prawa cywilnego.
Musimy mieć świadomość wagi tej rozgrywki, która właśnie się zaczyna. Czy nastąpi schyłek popularności prawa angielskiego, a jeśli tak, to jakie prawo zajmie jego miejsce? Od rozstrzygnięcia tej kwestii zależy wiele istotnych decyzji w sferze polityki umownej, naboru i kształcenia profesjonalistów oraz lokalizacji ich biur. Również narzędzia sztucznej inteligencji stosowane w dziedzinie prawa muszą uwzględniać prawo umów międzynarodowych i jurysdykcję sądów mających rozstrzygać spory.